I znów historia zakończyła koło. Znów przyklepali nam tam na górze kolejny krzyżyk.
Minął kolejny sezon, rozpoczął nowy. I w końcu nastał Ten dzień. Wyczekiwany przez wszystkich z utęsknieniem. Dzień pióra. Wreszcie można się wyrwać na bajerę.
I jak to zwyczajowo bywa przed pierwszymi łowami nasze ego dostaje lekkiego rozstroju. Chodzisz jakiś taki spięty, poddenerwowany, z tyłu głowy cię dręczy czy mam na pewno wszystko co potrzebne, no i oczywiście standard- retrospekcja wyprzedzeń- im bliżej tego dnia tym częściej (tak tylko żeby siary nie było przed Koleżankami i Kolegami). Spokojnie, każdy z nas przechodzi to samo. I to co roku. Tylko nie każdy potrafi się do tego przyznać.