No i wydarzyło się. Dzień pierwszego, wspólnego polowania na kaczuchy już za nami. Tego roku było jednak trochę inaczej niż zwykle. Chodzi o przesunięcie terminu rozpoczęcia z 15 sierpnia na 01 września. Ot takie zarządzenie Ministra Klimatu i Środowiska. Chociaż w jednym z ostatnich artykułów gazety wyborczej, można było przeczytać takie cuda, iż to my sami sobie ustanawiamy prawo. No cóż, widać wiedza redaktora jest na „wysokim” poziomie. Zachodzę tylko w głowę, dlaczego w ostatnim czasie tak wielu zamieniło honor na honorarium. W dzisiejszych chorych czasach, dobie opluwania i tłamszenia w naszym kraju wszelkich rodzimych wartości, możemy sobie co najwyżej tym bełkotem wytrzeć..”usta”. Dusza jednak w środku krzyczy: „ludzie obudźcie się w końcu..dokąd to wszystko zmierza”.
A teraz do brzegu.
Zbiórka zaplanowana na godz. 6:00 na Gawrze. Budzik jak zwykle będzie próbował wyrwać mnie z najlepszego snu o 4:45. Sam nie wiem dlaczego wieczorem przestawiam kwadrans wstecz. chyba tylko „dla wszystkiego”. Rano szybkie śniadanko, kawka i się zbieram, jak zawsze bezszelestnie na palcach by nie obudzić żonki i dzieci. Broń, śrut, jakieś gumowce, może jeszcze wezmę coś ciepłego na plecy. W sierpniu pogoda jeszcze wypadała przeważnie ładnie, a teraz rankiem zimno, ciemno. Przejeżdżając pośpiesznie przez Bystry, na słupie pomiarowym udało mi się odczytać 5stC. Jednak jak się później dowiedziałem od Kolegów było nawet 0stC (zero). Także rześko.
Jadąc strzeliłem jeszcze parę fotek. Tradycyjne za krzyżówką Miłki-Szczepanki i jeszcze na cmentarzyku przed Czyprkami. Poranny półmrok z wydzierającym się spoza mgieł słońcem, lekki szron na łąkach a w tle z głębi obrazu przepiękna melodia lasu, która u niejednego z nas powoduje przyspieszone bicie serca i głębszy oddech. Tak tak, dobrze domniemacie, na myśli mam właśnie ryk byka. Rankiem coś pięknego.